9 października 2012 odbył się kolejny już rajd rowerowy w naszej szkole, tym razem pod hasłem Tour de Katowice – jesień w katowickiej puszczy.

Nowością było miejsce rozpoczęcia – na samiuśkim Rondzie (tym katowickim), przy fontannie. Słońce doceniło uczestników i bezchmurne niebo towarzyszyło nam przez całą trasę. Było co prawda rześko, ale trudno było narzekać. W rajdzie brali udział przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, tzn. zarówno z klas pierwszych, drugich i trzecich. Nie trzeba było wymieniać żadnej dętki – to godne odnotowania. Z ogólnym bilansem awarii było gorzej – jeden z uczestników postanowił bowiem zaznać głębszych wrażeń na Nikiszowcu. Gdy nie dba się o napęd można np. zgubić kółko tylnej przerzutki. Z pozoru jest to zabawne (Dawid na pewno miał inne zdanie).

Nie biliśmy rekordu długości – było bardzo rekreacyjnie (przejechaliśmy ok. 40 km). Katowice to nie tylko spodek, rondo, gwiazdy i kukurydze, to także rozległe lasy i niektórzy z wraźną ulgą witali powrót do cywilizacji i asfaltu (choć leśnych asfaltów wcale nam po drodze nie brakowało). Pięknie i malowniczo było rzecz jasna w Dolinie Trzech Stawów i w Lesie Murckowskim. Emocji dostarczyła premia górska na Wzgórzu Wandy, metę na najwyższym wzniesieniu Katowic pierwszy minął Marcin z Id. Dla niego był to pikuś, ale szczerze mówiąc gdyby asfalt był tu szerszy to byłaby premia górska także na Tour de Pologne…

Zrealizowaliśmy plan, czyli widzieliśmy różne oblicza Katowic. Wjechaliśmy na katowicki Mount Everest - Wzgórze Wandy, byliśmy w największym rezerwacie Katowic i zapędziliśmy się aż do Mysłowic. Na pograniczu Katowic i Mysłowic szczególnie malowniczo było na terenie tzw. Wesołej Fali. To dawny ośrodek sportowo-wypoczynkowy położony nad uroczym jeziorem na skraju katowickiej puszczy. Jest tu niewielki bar, piaszczysta plaża, ławki i molo. Gdyby oprócz słońca obrodziłą także temperatura pewnie zostalibyśmy znacznie dłużej. Na zakończenie odwiedziliśmy jeszcze Nikisz – to największy z zabytków Katowic. Warto dodać, że Pan Dyrektor zaopatrzył wszystkich uczestników w odblaski. Poza regulaminowymi kamizelkami były więc też opaski i kółka odblaskowe. Pełne bezpieczeństwo, choć większym potencjalnym zagrożeniem były dla nas dziki niż samochody. Podsumowanie nasuwa się jedno: rajd był jak zawsze udany. Wiosną – jeśli tylko będzie to możliwe – wybierzemy się dalej, by poznać nowe zakątki Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

005
013
015
016
017
018
019
025
027
028
042
Previous Next
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Back to top